czwartek, 11 kwietnia 2013

Fude

Fude. W japońskim domu mogą być trudności ze znalezieniem ołówka czy długopisu,ale na pewno nie pędzelka do kaligrafii. Fude jest drobny,ale jego znaczenie ogromne. Pędzel należy do grupy ''czterech skarbów'',bez których nie istniałaby fascynująca nas kaligrafia. Poza pędzlem należą do nich: papier (kami),tusz (sumi) oraz kamień do ścierania tuszu (suzuri). Dzisiaj są oczywiście pędzelki produkowane w sposób przemysłowy,z plastykowymi oprawami,podobnie jak kolekcjonerzy,prawdziwi artyści mają znacznie wyższe wymagania. Ponoć istnieje ponad dwa tysiące różnych sposobów na wykonanie pędzla,który później będzie miał kluczowe znaczenie dla powstania kaligrafii jako dzieła sztuki. Są kaligrafowie,którzy sami przygotowują swoje własne,często niepowtarzalne pędzle,może im to zająć nawet kilka lat ! To dowodzi z jak skomplikowanym przedmiotem mamy do czynienia. Włosie do pędzla wybiera się z sierści takich zwierząt jak :borsuk,królik,lis,koza,szczur,końskiej grzywy a także słomy ryżowej. Fude bywa zrobione z kilku rodzai włosia,a przy wyborze ważne jest nawet to,jaką porą roku sierść była zbierana,bo jakościowo jest ogromna różnica,chociaż gatunek zwierzęcia ten sam. Włosie jest oprawiane zwykle w trzpień z bambusa. Inne materiały,jak drewno czy kość słoniowa,są stosowane znacznie rzadziej. Pędzel został ponoć wynaleziony przez niejakiego Motena,któremu nawet postawiono pomnik w świątyni Mimeguri jinia w Tokio. Moten żył około 200 lat przed narodzinami Chrystusa. Od tego czasu w zasadniczej konstrukcji pędzla niewiele się zmieniło,ale niuansów powstało mnóstwo. Dotyczą nie tylko włosia,ale również kształtów,rozmiarów,grubości oprawy itd. Poza indywidualnie wykonanymi pędzelkami,które często mają swoje własne nazwy jak wybitne miecze,reszta jest posegregowana,podzielona według różnych kryteriów i ogólnie dostępna.
W zależności od zadania,jakie postawił sobie kaligraf,pędzle maja czubek wielkości igły krawieckiej lub dochodzą do pół metra szerokości. Niestety pędzel ma to do siebie,że się zużywa. Można zaryzykować stwierdzenie,że im mniejszy,tym zużywa się szybciej. I wtedy artysta albo wyrzuca pędzel do kosza,albo...trafia on na rynek antykwaryczny. Stopień zużycia pędzla określa sam artysta. Po prostu przestaje mu on odpowiadać i jest traktowany jako zużyty. Z kolekcjonerskiego punktu widzenia najsłynniejsza marką pędzli są tak zwane Toyohashi fude. Zaczęto je produkować w pierwszych latach XIX w.,kiedy to mistrz Jinzaemon Suzuki z Kioto został zaproszony przez daimyo prowincji Mino do rejonu Toyohashi,gdzie ten już wtedy znany wytwórca pędzli miał być odpowiedzialny za produkcję i dostawy fude na dwór książęcy. Wbrew pozorom,fude to wyrób bardzo skomplikowany. Toyohashi fude,produkowane są do dzisiaj,są wyrobem najwyższej klasy. A te stare są marzeniem wielu kolekcjonerów.




środa, 3 kwietnia 2013

Moje początki i jak się czuję po dwuletniej przygodzie z m&a.

Na początku notki jak się domyślacie przepraszam za tak małą aktywność na blogu. Chęci mnie opuściły, zastanawiam się nad jakąś przerwą.
W tej notce chcę głównie napisać jak się czuje po dwóch latach interesowania się mangą, anime, Japonią..
Tak, to już dwa lata, nie wiem czy dokładnie, ale wiem, ze pierwsze anime ze świadomością obejrzałam 2 lata temu, gdy były testy gimnazjalne. Byłam wtedy całe 3 dni sama w domu, nudziło mi się i skakałam po blogach, na jednym autorka napisała o anime ''Gravitation'', jest to.. shounen-ai. Jak się domyślacie obejrzałam je. AH. Zaczynać przygodę z anime od tego gatunku to jednak nie najlepszy pomysł..


Po tym próbowałam pociągnąć z Naruto, ale niekoniecznie mi to wychodziło (aktualnie jestem na bieżąco z mangą i anime) a pod koniec roku szkolnego zaczęłam oglądać Death Note.. po tym dochodziły nowe serie i aktualnie jestem po około 40tu animcach. Liczba nie zbyt  wysoka ale śmiało mogę nazwać się mangowcem. 
Pod tym względem wcale nie czuję, że ten czas szybko zleciał, a nawet mogę stwierdzić, że się przeciągnął co jest jak najbardziej na plus. Poznałam wielu świetnych ludzi, zdobyłam całkiem sporo gadżetów, i około 30 mang, a co najważniejsze było 2 lata temu.. znalazłam zainteresowanie, coś czym mogłam się zająć w wolnym czasie nie nudząc się przy tym. 
Swoją drogą bardzo dużo osób w tych czasach nie ma zainteresowań, no ale tego tematu wolę nie poruszać.. może innym razem, ale nie tutaj.. no chyba, że chciałby się ktoś wypowiedzieć na ten temat w komentarzu to zapraszam. 
No, teraz pytanie do Was: Ile już czasu interesujecie się Azją (cóż, nie wszyscy czytelnicy oglądają/czytają m&a) jak to się u Was zaczęło i jak się czujecie po tym czasie?

Na koniec dodam świeżutką piosenkę, od nowego girlsbandu GI.