niedziela, 28 października 2012

Z serii ' Krótkie ciekawostki o Azji '

''Japonia w pigułce''
Japonia leży na archipelagu wysp ciągnących się z północy na południe aż przez 3000 km.
Z ponad 6800 wysp cztery największe : Honsiu,Hokkaido,Kiusiu i Sikoku zajmują 97% powierzchni kraju.
Japonia jest dziedziczną monarchią konstytucyjną.
Cesarz nie kieruje państwem,te rolę powierza premierowi desygnowanemu przez parlament - sam ograniczając się do pełnienia funkcji ceremonialno - reprezentacyjnych.

POWIERZCHNIA :
338 tys. km2

WALUTA :
Jen - JPY
100 JPY - 3,9 zł

STOLICA :
Tokio - 15 mln mieszkańców. Wraz z trzema sąsiednimi miastami Jokohamą,Kawasaki i Saitamą tworzą gigantyczną aglomerację,w której żyje 35 mln ludzi.






~ Notatka na podstawie książki pt ' Japonia (Kioto)' Martyny Wojciechowskiej.

^^

Ohayo ! Jak Wam łikendzik mija ? Mnie nawet,nawet. Wyjść się nie da.. bo śnieg.
Dlatego też postanowiłam poszperać dla Was w internecie i zamieścić tego posta.
Znalazłam na youtube kilka filmików z serii  'Dzieci reagują na..' oczywiście o tematyce anime,Azji,vocaloidów itd. Zapraszam ^^




A na dobry początek dnia dorzucam jeszcze piosenkę 'Fantastic baby'


sobota, 27 października 2012

Cosplay.

Hej ! To znowu ja. Mam dzisiaj jakąś wielka wenę na pisanie.Pisałam już trochę o Japonii,więc postanowiłam trochę odpłynąć w tematy mangi i anime,a dokładniej Cosplayu.

W internecie można znaleźć wilele na ten temat np. :

'Cosplay (z ang. costume playing – przebieranie) – znajdujące korzenie w japońskiej kulturze przebieranie się za postacie z mangi, anime, gier komputerowych i filmów.
W wielu krajach odbywają się konwenty fanów mangi oraz anime oraz festiwale z konkursami na cosplayowe kostiumy. Stroje powinny być przygotowane własnoręcznie. Prezentacje kostiumu trwają od minuty do pięciu.'

'Jest to popularna szczególnie wśród fanów mangi i anime przebieranie się w kostiumy swoich ulubionych bohaterów. Prócz wykonania stroju, należy również odegrać jakąś scenkę. Cosplaye powinny być wykonywane samodzielnie, kupione już gotowe cieszą się mniejszym szacunkiem. Zjawisko to pochodzi z Japonii, gdzie jest bardzo popularne. W Polsce cosplaye można obejrzeć na konwentach, czyli zjazdach miłośników M&A'

A co Wy sądzicie o cosplayach ?, Robiliście jakiś ? Co Waszym zdaniem jest najważniejsze na cosplayu ?
Dorzucam Wam jeszcze kilka zdjęć dobrze zrobionych cosplayów.^^







I jeszcze filmik o tym jak wypadają cosplaye w Polsce,hmm no właśnie jak,moim zdaniem słabo,a Wy co o tym sądzicie ?


Kokeshi

Kokeshi- (wym. kokesi ) drewniane laleczki- to jedna z ulubionych pamiątek przywożonych z Japonii.
Te najstarsze pochodzą ze środkowego okresu Edo,czyli przełomu XVII i XVIII wieku.
Są produkowane w całej Japonii i każdy region posiada własny styl w odniesieniu do kształtu,własne wzory dekoracyjne,czy stosuje odpowiednie kolory.
Powszechnie uważa się,że te najbardziej oryginalne,które dały początek modzie na kokeshi ,pochodzą z regionu Tohoku,czyli północnej części największej japońskiej wyspy Honsiu.
Wszystkie laleczki są wykonane z drewna.Gatunek drewna nie ma większego znaczenia,ale jeśli artysta chce wykorzystać naturalne walory ciekawych gatunków,to atrakcyjność kokeshi znacznie wzrasta.
Przeważnie kokeshi są w znacznym stopniu malowane.Fryzura laleczki zwykle na czarno.
Jeśli laleczka jest w kimonie,to na drewnie znajdziemy piękny rysunek wzorów tkanin stosowanych w życiu.
W takich przypadkach jakość drewna i jego usłojenie maja mniejsze znaczenie.
Większość tradycyjnych lalek ma bardzo prostą budowę.Laleczka składa się z głowy i reszty ciała w postaci walca.Kolekcjonerzy poszukują jednak różnorodnych kształtów,a ile ich może być,pokazują zbiory muzealne w Japonii.
Te najcenniejsze i najdroższe są wykonane przez znanych artystów rzemieślników,przeważnie tylko w jednym niepowtarzalnym egzemplarzu.
Na potrzeby turystów produkuje się lalki ze znacznym użyciem maszyn i niewielkim wkładem pracy ręcznej.
Kokeshi kolekcjonerskie są wykonywane w całości ręcznie. Zwykle mają kilka,kilkanaście centymetrów wysokości,ale egzemplarze z góry przeznaczone do celów ekspozycyjnych sięgają nawet jednego metra.
Istnieje kilka klasyfikacji laleczek.Najbardziej ogólna to kokeshi dento,czyli laleczki stare (antyczne),oraz kokeshi shingata,czyli laleczki nowe.
Wzory laleczek sa umownie zatwierdzone i rozróżnia się jedenaście typów : Hijiori,Kijiyama,Nanbu,Naruko,Sakunami,Togatta,Tsuchiyu,Tsugaru,Yajiro,Yamagata oraz Zao-Takayu.
To podstawowy podział,ale istnieje cała gama bardzo indywidualnych kształtów i rozwiązań dekoracyjnych.
Jedna z bardzo nietypowych kokeshi jest laleczka,która nie ma twarzy. Pochodzi ona z regiony Tohoku,z miejscowości Shiroishi.
Według legendy w tym wariancie nie maluje się twarzy,aby kupujący ( w zamyśle mężczyzna) mógł sobie wyobrażać twarz ukochanej.
Kolekcjonowanie kokeshi jest w Japonii bardzo poważnym zajęciem,Istnieje kilka muzeów poświęconych wyłącznie tym laleczkom,a prywatne zbiory składają się z setek unikatowych przykładów tej sztuki ludowej,która faktycznie weszła na salony.
Jak zwykle w Japonii,unikalne egzemplarze,sygnowane przez mistrzów,osiągają zawrotne ceny,a te zwykłe,które można znaleźć na targach staroci,kosztują znacznie mniej,chociaż często mogą dostarczyć tyle samo satysfakcji.





Z serii ' Krótkie ciekawostki o Azji '.

Świat w Pigułce - Japonia.
Wilgotny,ale stosunkowo chłodny klimat i zdrowe odżywianie to recepta na długowieczne życie.
Właśnie dlatego w Japonii żyje ponad 40 tysięcy stulatków.
Dla większości z nich podstawowym posiłkiem jest ryż i ryby.
To tak popularne potrawy,że największy targ rybny na świecie mieści się w Tokyo Central Market (kupimy w nim 450 gatunków importowanych z 60 państw), a w języku japońskim istnieje nawet określenie na stan po spożyciu zbyt dużej ilości ryżu (Mei Tei Sho).
Do Japonii warto tez pojechać,by zobaczyć,jak powinien wyglądać wzorcowy transport publiczny.
Jeśli pociąg rozminie się z rozkładem jazdy o jedna minutę - kolej musi przeprosić wszystkich pasażerów i na piśmie wyjaśnić przyczynę opóźnienia.

Tokyo Central Market :



Japońska kolej :


Maneki-neko

Hej ! Znalazłam trochę wolnego czasu i postanowiłam napisać Wam co nieco o Maneki-neko.
Maneki-neko- to inaczej 'witający kot'. Kot w symbolice japońskiej zajmuje bardzo ważne miejsce i w Japonii widać go na każdym kroku.
Figurka kota z podniesiona prawą łapką oznacza ogólne życzenie szczęścia. Podniesiona lewa łapka oznacza bardziej specyficzne życzenie szczęścia w sprawach finansowych.
Można go spotkać w prawie każdym sklepie,biurze,na dworcach,w restauracjach itd.
Jest symbolem nie tylko powitania,ale również dobrego biznesu,powodzenia w interesach.
W kulturze japońskiej istnieje od wieków,a został ponoć przejęty przez Japończyków z kultury chińskiej.
Pierwsze informacje o tej symbolice pochodzą z XVII wieku.
Z czasem zaczęto figurkę kotka wzbogacać o nowe elementy i tak często można zobaczyć,że ma na szyi zawieszoną złotą monetę z czasów Edo,tzw. koban.
Na monecie w kształcie owalu trzy znaki kanji oznaczają 'dziesięć milionów ryo' ( 1 ryo odpowiadało 18 gramom złota ). Czasami ma zawieszoną tykwę na sake,podniesione obie łapki do góry.
Dekoracje kota są tak barwne i tak bogate jak inwencja twórców.
Figurka jest wykonana przeważnie z porcelany,ale też z papieru,drewna a obecnie często z plastyku.
Ogromna liczba i popularność maneki-neko sprawiły,że figurki stały się obiektem kolekcjonowania.
Podobnie jak inne przedmioty kolekcjonerskie,najbardziej ceni się stare,piękne,bogato dekorowane.
Zasadniczo maneki-neko powinien być biały,w czarne łatki,a dodatkowe dekoracje powinny być utrzymane w kolorach czerwonym,złotym i srebrnym.
Ale od tych 'zasad' powstało  już tyle wątków,że maneki-neko może być również czarny,a najbarwniejsze dekoracje  nikogo nie rażą.
Jeśli podejmie się decyzje o kolekcjonowaniu maneki-neko,to nie grozi brak obiektów,a raczej ich nadmiar.
Prawie każdy jest inny,a jeśli został zrobiony przez dobrego artystę,to zachwyca poziomem jak prawdziwe dzieło sztuki.
Japońskie koty nie mają ogonów,ale w tym przypadku jest trochę tajemnicy - maneki-neko (prawie) zawsze siedzi i nie wiadomo czy ma ogonek.
Wiara w siłę kota jest tak duża,że w Japonii istnieją nawet świątynie poświęcone temu zwierzęciu.
Jedna z najsłynniejszych to Nekodera w Kanazawie.
A wszyscy,którzy prowadzą jakikolwiek biznes,mają maneki-neko na wszelki wypadek.





Yo ! ^^

Ohayo ! ^^
Zwą mnie Aleksandra ( lub po prostu Sawao. )
Jestem nową współautorką tego bloga.
Od około roku interesuję się ogólnie pojętą kultura Azji.
Tzn. : Słucham j-rocka,k-popu, ( lubię tez od czasu do czasu posłuchać vocaloidów),
czytam sobie mangi i oglądam  anime.
Nie jestem nołlajfem. Lubię czytać,rysować,gram na gitarze i trenuję aikido.
Mam nadzieję że spodobają Wam się moje posty,będą one raczej o tematyce Japonii,Azji,
a mniej o anime czy mandze,aczkolwiek postaram się o nich wspominać.





W moim pierwszym poście chciałabym Wam przybliżyć historię Japońskich tabliczek wotywnych.


Ema - Tabliczka wotywna. Od niepamiętnych czasów Japończycy składali dary w świątyniach. Miały one bardzo różnorodną formę.
Poczynając od bardzo praktycznych prezentów,jak ryż czy beczki z sake,po bardziej wyrafinowane,jak kute na specjalne zamówienie miecze.
Miecze takie miały zwykle nadzwyczajną formę,jak na przykład dwumetrową klingę,
specjalne dekoracje lub okazjonalne inskrypcje.
Nigdy nie były one przeznaczone do walki,dlatego ich forma z reguły nie przewidywała praktycznego użycia.
Wśród darów bywały również kompletne zbroje samurajskie,a także trofea z wypraw wojennych.
Dlatego dzisiaj przy wielu świątyniach istnieją muzea,których zbiory czasami przewyższają jakością zbiory państwowe. Na początku naszej ery darowywano figurki wypalane z gliny przedstawiające ludzi,konie i inne zwierzęta.
Wkrótce jednak zaczęto ofiarować żywe konie i chociaż był to dar nadzwyczaj szczodry,to również kłopotliwy.
Koń został wybrany,żeby służył do jazdy bogom (shimme - koń bogów).
Poczynając od około XIV wieku żywego konia zastąpiono rzeźbą konia,zwykle w drewnie,czasami jednak w kamieniu.
Z czasem i ta forma ewoluowała i została zastąpiona tabliczkami wotywnymi z wizerunkiem konia – Ema,to znaczy 'obraz konia'.
Dzisiaj tabliczki Ema zawierają nie tylko rysunek konia,ale praktycznie wszelkich przedmiotów,które są istotne dla darczyńcy.
Stosowne napisy na tabliczkach informują bogów,jakie są intencje lub prośby darczyńcy.
Przedstawiane rysunki mają luźny związek z pomysłami wierzących,ale zawsze istnieje jakaś logiczna więź między obrazem a oczekiwaniem.
Na przykład rysunek oka to prośba o uleczenie wzroku,rysunek statku pełnego skarbów to prośba o lepsze finanse,rysunek dziecka to prośba powrotu dziecka do zdrowia itd.
Tabliczki wotywne maja z reguły ustalony kształt w formie pięciokąta ,ale niektóre świątynie wytwarzają inne kształty,często bardziej interesujące.
Świątynia sprzedaje tabliczki. Mogą już mieć stosowny rysunek z miejscem na wpisanie życzenia,lub być puste i wtedy cała powierzchnia jest przeznaczona dla korespondencji z bogami.
Drewniane konie w naturalnej wielkości można jeszcze zobaczyć w świątyniach,ale tylko w niektórych.
Natomiast we wszystkich świątyniach sintoistycznych i buddyjskich są ramy,na których wiesza się tabliczki wotywne,są ich tysiące. Istnieje więcej form korespondencji z bogami zwykle obok ramy na której wiszą ema,można zobaczyć kolejna ramę z poprzecznymi sznurkami,do których wierni przywiązują paski białego papieru.
Są to omikuji,paski szczęścia lub fortuny.
Zwykle w środku jest stosowny zapis i życzenie.
Tabliczki ema i paski omikuji to bardzo piękna dekoracja świątyń i są one często fotografowane.
 W niektórych świątyniach w Tokio doszło już do tego,że można kupić ema z gotowymi napisami w językach obcych. Obcokrajowcy nie przepuszczają szansy,żeby bogom złożyć jakieś podanie o szczęście. To jednak znacznie przyjemniejsza forma niż e-mail.



sobota, 20 października 2012

Japanicon 3

W końcu się wzięłam w sobie i postanowiłam napisać jak było na konwencie, który odbył się tydzień temu.
Wydarzyły się dwa nie miłe incydenty o których zaraz napiszę.
Wstałam o 5tej, na szczęście nie miałam z tym większych problemów. Zrobiłam poranną toaletę  wypiłam kawę i około 5.40 mama mi powiedziała żebym zaczęła się już ubierać, więc wstałam, poszłam do przedpokoju założyć buty i co się stało? Zobaczyłam jednego glana, myślę ''gdzie drugi?'' pierwsze co mi przyszło na myśl to, ze ktoś mi buta schował, bo nie chciał, żebym w nich jechała, dziwne, ale moim rodzicom nie podoba się to, ze chodzę w 'wojskowych' butach. Spytałam mamy, pomogła mi szukać i... znalazła! Super, nie? Właśnie nie, bo znalazła go w piwnych doszczętnie pogryzionego przez psa.. pozostała podeszwa i miejsca w których były blaszki. Popłakałam się, cała wkurzona założyłam trampki i poszłam do samochodu. Dojechałyśmy do dworca, spotkałam się z Sandrą i razem pojechałyśmy do Poznania. Z dojazdem do szkoły też nie było większych problemów, przyczepiłyśmy się do mangowców z naszego miasta i jakoś dotarłyśmy. Kolejka po wejściówki na szczęście długa nie była i po jakiś 15 minutach byłam już w środku. Razem z Sandrą poszłyśmy na piętro szukać miejsca gdzie mogłybyśmy zostawić rzeczy. Pierwsza myśl była, żeby pójść do jakiegoś sleepa, nie wyszło, ale przez to, ze miałyśmy w planach nie spać, to usadowiłyśmy się na korytarzu. W końcu mogłyśmy pójść oglądać stoiska, a tam nabyłam: koszulkę z Pinkie Pai, plakat z Sasuke, kubek z Naruto, podkładkę pod mysz z Naruto, jakieś dziwne kolczyki i 'ubogiego cosia' na loterii, Antologie opowiadań Omikami i Kotori i 10 przypinek (w tym 3 'nie mangowe' wygrane na loterii): z nazwą zespołu 'NU'EST', z Sasuke (Naruto), z Nezumim (No.6), z Renem z NU'EST, Z Kuroko (Kuroko no Basket), z napisem I  GEJ-POP i z Natsu (Fairy Tail)







Planowałam pójść na kilka paneli, wyszło na to, ze nie poszłam na żaden zaplanowany i chyba na żadnym nie byłam od początku do końca. Pierwszy na, który poszłam to 'Japonistyka- nie taki diabeł straszny' Ew.. na japonistyke się nie wybieram, bo zdaje sobie sprawę, że mi się to w życiu nie przyda, a poszłam na ten panel z czystej ciekawości, a nie zostałam na całym bo Dżastina wysłała mi sms-a, ze już jest w środku, więc po nią poszłam. Chodziłyśmy po szkole, co chwile wychodziłyśmy na dwór, czy do sklepu. Pod wieczór przed cospleyem zamówiłyśmy pizze, którą odebrałyśmy dopiero po. Jak bylo na cospleyu? Zawiodłam się, ze było tak mało uczestników, ale ogólnie mi się podobało, najlepsze było jak pod koniec na scenę wyskoczyli wszyscy cospleyerzy i zaczęli tańczyć Gangnam style potem cała sala wstała i tańczyliśmy razem z nimi. Tu filmik z tego:



Po cospleyu czas na kolejny nie miły incydent. Czyli zgubienie portfela, a w nim.. uwaga.. 180 zł! I srebrny łańcuszek. Zepsuty humor do końca tamtego dnia, nie tylko mój, ale także Sandry i Dżastiny.. hm.. może w ich przypadku nie zepsucie humoru, a bardziej konwentu, bo zamiast się bawić, chodziły ze mną i pytałyśmy się czy ktoś nie znalazł portfela. No ale nic, przeżyłam, zdarza się, w końcu ludzie uczą się na błędach, a ja się nauczyłam, żeby nie trzymać wszystkich pieniędzy w jednym miejscu. 
W nocy.. nudziłam się, dziewczyny spały od pierwszej do piątej, przez pierwsze 2 godziny czytałam opowiadania, potem się nudziłam i snułam ledwo żywa po konwencie, chciałam kupić kawę  ale nie miałam za co. Usiadłam na parterze, w miejscu gdzie były wszystkie stoiska i patrzałam na ludzi, jedni się bawili, inni spali, to na stole, czy krzesłach. Jakoś przeżyłam, a o 6tej poszłyśmy na panel o sektach, czemu nie byłam na całym? Zasypiałam. Dosłownie mi leciała głowa, więc wyszłam w połowie i poszłam się przewietrzyć. Około 13 pojechaliśmy na pociąg, okazało się, ze mamy później i znów czekanie godzinę, poczytałam chwile i zasnęłam. 
Nie licząc tego co się wydarzyło, stwierdzam, ze było świetnie, a ludzi najlepiej poznaje się w kolejce do toalety! 

Ps. Czy wam też psuje się blogger? Nie mogę dodawać komentarzy, jedynie odpowiedzi do nich. Nie wyświetla mi się parę blogów i obserwatorzy..